Przepraszam wszystkich oglądających ten blog. Wczoraj zdenerwowałem się tym, że nigdzie na żadnych portalach nie było nawet wzmianki dotyczącej Powstania z roku 1956 w Poznaniu. Ale potem znalazłem na portalu Głosu Wielkopolskiego. Chciałem też zwrócić uwagę, ze wtedy nie walczono o pracę. Jaka ta komuna była, ale pracy nie brakowało. Tu chodziło o poprawienie zarobków i lepsze warunki pracy. A zaczęło się ot tego, że delegacja robotników została zatrzymana. I dlatego część poszła na ul. Kochanowskiego (budynek UB), a część poszła do więzienia na ul. Młyńską. Bo może tam są. Ale nikt tam nie szedł z bronią. To zaczęło się od tego, że UB -owcy zaczęli używać wody z hydrantu do rozproszenia manifestacji. I chłopak, który chciał zakręcić ten hydrant, został zastrzelony przez UB-owca. A potem to zaczęło się Powstanie.
O swoim epizodzie napiszę jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz