Z opisu patentowego łatwo można odczytać czas zgłoszenia i czas ostatecznego uznania wynalazku. Czyli trwało to pięć lat. Nie wiem jak teraz to długo trwa, ale z tego wynika, jakie są cierpienia każdego twórcy. Po wykonaniu mojego modelu i zamontowania już przy tak zwanej płuczce węgla, czyli rozdziale węgla koksującego i kamienia, układ działał poprawnie. Zaczęły się kłopoty, kiedy zostałem zaproszony na Sympozjum Polskiej Akademii Nauk na temat automatyzacji zakładów przeróbczych węgla. Często wpadały duże kamienie do zwężki pomiarowej. Popełniłem też błąd, że nie dopisałem żadnego szefa. Ale wiem jedno, że sam pomysł był dobry. Kiedy nikt tym nie interesował się tym , tylko obsłudze płuczki to ułatwiało pracę, to wszystko było sprawne. Już będąc na emeryturze, opracowałem układ poprawiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz